Starostwo Powiatowe w Łomży

86 215 69 00
Rocznica Powiatu Łomżyńskiego Natura Flaga Unii Europejskiej Projekty UE Polski Ład Polski Ład logo e-usługi e-usługi
Pogoda dziś:
0°C
Biuletyn Informacji Publicznej BIP Kontrast Youtube

ROMAN DMOWSKI

DATA PUBLIKACJI: 2007-04-05 08:43 | OPUBLIKOWAŁ: Beata Korwek
Drozdowo na Ziemi Łomżyńskiej, a ściślej dwór Lutosławskich w Drozdowie (dzisiejsze Muzeum Przyrody) jest miejscem, gdzie Roman Dmowski spędził ostatnie dni życia.
Józef Sobiech (w czapce futrzanej) z delegacją Kurpiów na pogrzebie Dmowskiego

Józef Sobiech (w czapce futrzanej) z delegacją Kurpiów na pogrzebie Dmowskiego

10
Roman Dmowski w Drozdowie

Tu zmarł 2 stycznia 1939 roku i tutaj rozpoczęły się uroczystości pogrzebowe zakończone 7 stycznia na Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie. Akt zgonu wielkiego Polaka znajduje się w Gminnym Urzędzie Stanu Cywilnego w Piątnicy pod Łomżą.

„Cała Polska we wdzięcznej zachowa pamięci rodzinę Niklewiczów, tę ich opiekę nad Romanem Dmowskim" - powiedział ks. prałat Piotr Krysiak z Łomży, odprawiając 3 stycznia 1939 roku żałobną mszę św. w salonie drozdowskim.

Pan Roman

W 1900 roku w Krakowie Roman Dmowski poznał profesora filozofii Wincentego Lutosławskiego, syna drozdowskiego dziedzica. Tak zaczęła się przyjaźń, która przywiodła Dmowskiego do Drozdowa.

"Przyjaźń błysnęła od razu, niezawodnie i jakby natchniona. Nie znam drugiego wypadku tego rodzaju - ... by człowiek obcy i zupełnie odmiennego środowiska, stał się wprost od razu członkiem rodziny i to na całe życie, aż do śmierci" - napisała później Izabela Wolikowska, córka Wincentego. Dmowskiego włączyła do rodziny Lutosławskich znajomość języka portugalskiego, wyniesiona z wizytacji polskich środowisk polonijnych w Brazylii. Język portugalski jest podobny do języka używanego w hiszpańskiej Galicji, skąd pochodziła żona Wincentego - Sofia Perez Eguia y Casanova, zwana w rodzinie Sofityną, poetka i pisarka. W tym języku rozmawiała ze swymi córkami Marią, Izabelą i Haliną, które nosiły hiszpańskie zdrobnienia: Manita, Bela i Halita.

W okresie krakowskim w latach 1900-1905 Roman Dmowski był codziennym gościem w domu państwa Lutosławskich. Pani Sofityna stwarzała wokół siebie atmosferę pełną harmonii i poezji, a jednocześnie przejęcia się sprawami narodowymi. Jej salonik w Krakowie, nazywany "Hiszpanią", gromadził elitę polskich narodowców: Dmowskiego, Popławskiego, Balickich i wybitnych artystów: Wyspiańskiego, Mehoffera, Fałata, Stanisławskiego, Tetmajera, Reymonta, Rydla. Dziewczęta, określane przez kolegów ojca „ofiarami endecji“, przysłuchiwały się tym nieustannym rozmowom o Polsce. Słuchał ich także, siedzący zawsze cichutko, Wyspiański, którego "Wyzwolenie" zostało zainspirowane "Myślami nowoczesnego Polaka", odczytywanymi przez Dmowskiego na spotkaniach. Rozmowy w „Hiszpanii” miały swój dalekosiężny wpływ na rozwój ruchu narodowego w Łomżyńskiem. W salonie Lutosławskich spotykali się z Dmowskim działacze polityczni z Łomżyńskiego: Jan Harusewicz i Jan Załuska. Przekazywali potem instrukcje i "bibułę" swoim młodszym kolegom: Bohdanowi Winiarskiemu, Adamowi Chętnikowi i Romualdowi Bielickiemu, którzy za pośrednictwem kół Towarzystw Oświaty Narodowej nieśli dalej w teren idee Dmowskiego. Łomżyńscy narodowcy zdążyli jeszcze przed I wojną "przeorać" politycznie teren. Bohdan Winiarski, późniejszy współpracownik Dmowskiego w Paryżu i prezes Międzynarodowego Trybunału w Hadze, tak wspomina tamte czasy w swojej biografii "Nad Wissą, Pissą i Narwią": "Na moje gimnazjalne czasy przypadają początki tej pracy, dzięki której Łomżyńskie przez długi, długi czas było najlepiej zorganizowaną i uświadomioną narodowo z ziem polskich. W piętnaście lat potem, gdym jako współpracownik Komitetu Narodowego w Paryżu miałem do czynienia z tworzącą się tam armią polską we Francji, tęgi Łomżyniak z Ameryki, kapitan Skarżyński, powiedział mi z dumą, że na dwadzieścia dwa tysiące przybyłych z nim ochotników, którzy tworzyli pierwsze zręby przyszłej armii generała Hallera, największy odsetek stanowili żołnierze z Łomżyńskiego."

Wincenty Lutosławski z żoną i dziećmi w 1906 roku opuścił Kraków. Sofia z córkami, po rocznym pobycie w Hiszpanii, osiadła na stałe w Warszawie. Do Warszawy przeniósł się też Dmowski, który w owym czasie posłował w rosyjskiej Dumie. Towarzyszył swoim dorastającym przyjaciółkom w problemach "długosukiennych panien". Miał niewątpliwy wpływ na ich życiowe decyzje. Maria Lutosławska wyszła za mąż za współpracownika politycznego Dmowskiego - Mieczysława Niklewicza, wydawcę "Gazety Warszawskiej". Jej młodsze siostry również poślubiły narodowców: Izabela -pułkownika Romualda Wolikowskiego, którego poznała podczas oblężenia Drozdowa przez bolszewików w 1920 roku, a Halina - doktora Czesława Meissnera z Poznania. Pan Roman stał się przybranym wujkiem dla kolejnych pokoleń rodziny Lutosławskich. Izabela Wolikowska zapisała: "Kochał nas jak dzieci, a później z kolei kochał nasze dzieci, które wychowywał jakby własne, wyrabiając w nich prostotę, hart i rzetelność, a przede wszystkim odpowiedzialność, pierwszą cechę kształtującą wolę." Był ojcem chrzestnym trojga: Krystyny i Ryszarda Niklewiczów oraz Zofii Meissnerówny.

Roman Dmowski przyjechał do Drozdowa po raz pierwszy latem 1911 roku, aby trzymać do chrztu najstarszą córkę Mieczysławostwa Niklewiczów - Krystynę.

Wraz z nadejściem I wojny światowej Dmowski wyjechał za granicę i stanął na czele Komitetu Narodowego Polskiego z siedzibą w Paryżu. Po podpisaniu traktatu pokojowego w Wersalu wrócił do Polski. W latach 1922-1934 mieszkał w swojej posiadłości w Chludowie pod Poznaniem, którą kupił po niemieckich osadnikach. Podczas pobytów w Warszawie zatrzymywał się zawsze w mieszkaniu Niklewiczów, gdzie zajmował gabinet pana Mieczysława. Tu pisał artykuły i przyjmował swoich gości. Czasami odwiedzał Drozdowo. Stąd w lipcu 1920 r. pośpiesznie odwołano go do Warszawy do Komitetu Obrony Kraju. Dnia 8 stycznia 1924 roku Dmowski wziął udział w kolejnej uroczystości rodzinnej w Drozdowie, tym razem smutnej - pogrzebie ks. Kazimierza Lutosławskiego. W 1934 roku Dmowski był zmuszony ze względów finansowych sprzedać Chludowo. Od tego czasu na dobre związał swoje losy z przybraną rodziną i zamieszkał na stałe z Mieczysławostwem Niklewiczami, ich pięciorgiem dzieci i babunitą Sofityną.

Wspominając tamte czasy, jedna z córek państwa Niklewiczów - Maria, nazywana w domu Neną, (dziś siostra wizytka) z podziwem mówi o swoim ojcu, który ustąpił bohaterowi narodowemu centralne miejsce w rodzinie. Pan Roman był dla nich „kimś bardzo wielkim i bardzo bliskim“.
Od 1937 roku stan zdrowia Romana Dmowskiego zaczął się pogarszać. Przebył niewielki wylew. Doszły kłopoty z sercem. Maria Niklewiczowa z małej przyjaciółki Manity stała się wręcz przybraną matką Dmowskiego. W roku 1937 po śmierci stryja Stanisława Lutosławskiego kupiła licytowany dolny dwór w Drozdowie. Tu przywiozła za radą lekarzy schorowanego pana Romana 18 czerwca 1938 roku i pozostała z nim do końca, powierzając obowiązki domowe w Warszawie najstarszej córce.
W czasie wieczerzy wigilijnej w 1938 roku Dmowski, swoim zwyczajem, powstał i chciał przemówić. Jednak nie był w stanie nic powiedzieć. Poszedł się położyć. W ciągu kilku dni nastąpiło gwałtowne pogorszenie się stanu zdrowia. Wystąpiła gorączka, częściowe porażenie, zapalenie płuc. Nie pomogły starania lekarzy łomżyńskich i warszawskich. Roman Dmowski zmarł w nocy 2 stycznia w obecności zgromadzonej wokół niego całej rodziny Niklewiczów.

Pierwszą wartę przy zwłokach Dmowskiego, wystawionych w salonie dworskim, zaciągnęli członkowie Stronnictwa Narodowego i Pracy Polskiej z Łomży. 4 stycznia 1939 roku po porannej mszy, odprawionej przez ks. Krysiaka, ruszył pod jego przewodnictwem kondukt pogrzebowy z Drozdowa do Łomży (ok. 7 km). Za trumną, ułożoną na chłopskich saniach, szła rodzina Niklewiczów i władze naczelne Stronnictwa Narodowego. Gdy kondukt dotarł do miasta, dołączyły do niego tłumy. Przed kościołem Panien Benedyktynek oczekiwało licznie zgromadzone duchowieństwo. Nazajutrz, 5 stycznia, w łomżyńskiej katedrze, odbyło się nabożeństwo żałobne pod przewodnictwem J. E. ks. biskupa Łukomskiego, po czym trumnę (okrytą sztandarem Stronnictwa Narodowego powiatu łomżyńskiego) przewieziono w specjalnym wagonie – kaplicy do Warszawy.

W pośmiertnym wydawnictwie "Roman Dmowski 1864-1939" w relacji z pogrzebu napisano: "Nie ma na trumnie orderu Orła Białego, ale Orzeł sfrunął z łomżyńskich pól; z ryngrafem Najświętszej Panienki na piersiach, inkrustowanym bogato, szeroko rozpostarł skrzydła i strzeże tej trumny i broni..."

Opracowano na podstawie książki Aliny Schramm - "Roman Dmowski w Drozdowie"