AUTO MOŻE ZOSTAĆ ZALANE NIE TYLKO NA ULICY, ALE TAKŻE W BUDYNKACH. W BLOKACH MIESZKALNYCH LUB NA PARKINGACH CENTRÓW HANDLOWYCH. (FOT. PAP/MATEUSZ MAREK)
Jednym ze skutków ulewy, która przetoczyła się nad Warszawą, było zalanie samochodów. Niestety, takie przygody zdarzają się także w teoretycznie bezpiecznym miejscu, jakim są parkingi podziemne i garaże w blokach. Nawet jeśli spływa do nich woda, to powinna być sprawnie odprowadzona. Niestety praktyka bywa inna.
— U nas problem zalewania parkingu był tak duży, że zarządca nie poradził sobie z tym i obecnie parkujemy na ulicy przy bloku – opowiada Krzysztof, właściciel mieszkania w Mińsku Mazowieckim, którego auto było już dwukrotnie podtopione.
Takie sytuacje nie są wyjątkowe. Zalane parkingi i garaże to wracający problem w wielu miastach, na wielu budowanych na szybko osiedlach. Mieszkańcy zostawiają swoje samochody w teoretycznie bezpiecznym miejscu, a po ulewie są one zniszczone. Dlatego warto, jeśli widzisz dużą ulewę, zejść do garażu i sprawdzić, co się dzieje. Jeśli wyczuwasz problem, przestaw samochód na ulicę – będzie bezpieczniej.
Co może się stać z zalanym autem w garażu?
Z reguły samochody są w miarę szczelne, więc jeśli poziom wody nie jest wyjątkowo wysoki, to do wnętrza się ona nie dostanie. Niestety dotyczy to głównie nowszych aut. Starsze już mogą przepuszczać wodę.
Zalane wnętrze pojazdu to problem na dłuższy czas. Po usunięciu wody może pojawić się pleśń i grzyb, nie będą działać urządzenia pokładowe, a w niższych miejscach (np. pod fotelami) może dojść do korozji elementów instalacji elektrycznej.
Jednak nie mniejszym zmartwieniem jest zalanie auta od zewnątrz. Przykładowo woda, dostając się do układu wydechowego, powoduje silną korozję. Może być nawet problem z uruchomieniem silnika, bowiem nie zawsze woda odpłynie. Szczególnie narażone są filtry DPF i katalizatory. Nie mniej istotne jest dostanie się wody do układu napędowego przez górne odpowietrzniki. Woda w automatycznej skrzyni biegów to gwarancja szybkiego jej zużycia.
Co zrobić z zalanym autem?
Przede wszystkimi należy zrobić fotografie i zgłosić się do zarządcy budynku. Ten jest z pewnością ubezpieczony, więc z odszkodowaniem nie powinno być dużych problemów. Gorzej z usunięciem skutków i ustaleniem potencjalnych kosztów.
Osuszenie wnętrza samochodu wiąże się z dużą ilością pracy i sporymi nakładami finansowymi. Aby zrobić to dobrze, należy zdemontować jak największą część tapicerki. Niestety koszty są bardzo trudne do ustalenia.
– Jeśli jest to samochód typu golf (klasa kompakt — przyp. red.), to za taką usługę trzeba zapłacić razem z praniem wnętrza od 800 zł w górę – mówi pracownik myjni ręcznej. — Niestety nie podam górnej granicy, bo nie wiem, co w tym aucie się stało. Kontaktujemy się z klientem i na bieżąco ustalamy, co dalej robić. Niestety nie zajmujemy się elektryką. Możemy wysuszyć wiązki i sterowniki, ale ich nie dotykamy – dodaje.
Usterek elektryki związanych z zalaniem pojazdu też nikt nie wyceni do czasu, aż ustali wszystkie problemy. Nie zawsze muszą wyjść od razu, gdyż niektóre pojawią się dopiero wtedy, kiedy zaczną korodować styki.
— Niekoniecznie problemy pojawią się od razu. Styki przewodów zaśniedzieją po jakimś czasie, podobnie jak elektroniczne podzespoły — wyjaśnia Adam Lehnort, ekspert sieci warsztatowej ProfiAuto Serwis. — Zalany sterownik silnika, skrzynka bezpieczników czy moduł komfortu dadzą znać od razu. O ile jeszcze uda nam się dopasować jakieś używane części, o tyle montaż i zaprogramowanie stanowić mogą łamigłówkę dla przeciętnego elektromechanika — tłumaczy.
Jeśli w wyniku zalania dojdzie do uszkodzenia sterownika, trzeba będzie go naprawić lub wymienić. Nowoczesne samochody mają od kilku do kilkudziesięciu sterowników odpowiedzialnych za poszczególne obszary, w tym wyposażenie. Koszty napraw mogą więc sięgnąć kilku, a nawet kilkunastu tysięcy złotych.
Po poważnym zalaniu samochodu na podziemnym parkingu warto przewieźć go do serwisu, który powinien dokładnie przejrzeć wszystkie obszary dotknięte wodą. Dopiero po otrzymaniu rachunku z takiego serwisu można dochodzić swoich roszczeń.
Niestety, w przypadku zalanych kilkuletnich samochodów wyższej klasy, właściciele stosunkowo często decydują się na jego sprzedaż. Piszę "niestety" dlatego, że jeśli ktoś nieświadomy przeszłości pojazdu takie auto kupi, to na tę osobę spadną ewentualne problemy z elektroniką.
Zalanie to wada ukryta?
Czy sprzedaż auta, które zostało zalane i niepoinformowanie o tym kupującego można nazwać oszustwem? Zasadniczo nie.
— Sam fakt, że samochód był zalany podczas powodzi, nie jest wadą – wyjaśnił Oskar Możdżyń, specjalista od prawa samochodowego i właściciel serwisu autoprawo.pl.
Jednak kupujący zapytany wprost o to, czy auto było zalane, może zostać wprowadzony w błąd i to już za oszustwo można uznać. Dokładnie tak samo będzie, kiedy na umowie sprzedaży pojawi się deklaracja, że auto nie było zalane.
Nie mniej jednak, by być względem kupującego w pełni uczciwym, warto go poinformować o przeszłości pojazdu, choć to zawsze jest kwestia sumienia. Natomiast wpisanie na umowie sprzedaży deklaracji, iż kupujący wie o tym, że auto zostało zalane, daje spokój na przyszłość.