Oszustwo "na bon turystyczny" może przybrać różne formy – ba, pomysłowość oszustw jest niewyczerpana, więc w przyszłości może powstać wiele nowych wariantów. Przykładowo, oszuści dzwonią i podają się za menadżera hotelu. Informują, że w obiekcie, który reprezentują, można wykorzystać bon, ale warunkiem skorzystania jest natychmiastowe przelanie pewnej części pieniędzy, która uzupełni bon o wartości 500 zł.
Takie telefony trzeba ignorować! Liczba obiektów, w których będzie można wykorzystać bon, będzie bardzo długa i z pewnością nie ma konieczności robienia rezerwacji tylko ze względu na bon. Pomijając już to, że pod żadnym pozorem nie powinniśmy wysyłać pieniędzy komuś, kto do nas zadzwonił i przedyktował numer konta – bez umowy, bez jakiegokolwiek pisemnego dokumentu.
Robiąc to, sami wręcz prosimy się o to, by ktoś naszą łatwowierność wykorzystał.
Jeszcze inny "model" oszustwa opisuje Santander Bank. Do banku dotarły sygnały, że oszuści proszą o zalogowanie się na stronie internetowej i wpłatę części kosztów wyjazdu. Co więcej, mogą prosić o podanie loginu i hasła do bankowości internetowej lub danych karty. Przypominamy do znudzenia: nigdy, pod żadnym pozorem, nie ujawniamy takich danych!
Nigdy też nasz bank nie poprosi nas o ich podanie. Jeśli jakaś strona internetowa wymaga wpisania numeru karty i kodu zabezpieczającego – bądź danych do logowania w bankowości elektronicznej, natychmiast musimy wyjść z tej strony. To próba wyłudzenia danych.