Początek maja w polskiej świadomości jest nieodłącznie związany z wielkimi patriotycznymi świętami. Rocznica uchwalenia wielkiej Konstytucji 3 Maja oraz Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej, są okazją do refleksji nad rodzimą historią oraz patriotyzmem.
Te dni to także znakomita okazja by wybrać się do instytucji związanych z naszym narodowym dziedzictwem. Odwiedzający drozdowskie Muzeum tak właśnie postanowili wykorzystać tegoroczną majówkę, czyli miło i pożytecznie (bo poszerzając własną wiedzę) spędzić czas. Oprócz spacerów po muzealnym parku, oglądania wystaw przyrodniczych, poznawania historii rodziny Lutosławskich oraz ich wielkiego przyjaciela - Romana Dmowskiego, można w majowy weekend zobaczyć także wystawę "Dawne Kresy we współczesnym obiektywie". Jest to podróż do miejsc związanych z okresem potęgi Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Niektóre miejscowości ukazane na fotografiach na pewno nie będą obce czytelnikom sienkiewiczowskiej "Trylogii". Rodziny z dziećmi, mieszkańcy bliższych i dalszych okolic, goście m.in. z Olsztyna, Warszawy, Białegostoku i wielu innych miast w te dni goszczą w Muzeum Przyrody w Drozdowie.
Tak wygląda majówka w Drozdowie w roku 2017. Wspomnijmy przy okazji jak wyglądały drozdowskie majówki dawniej. Cofnijmy się w czasie o ponad sto lat, do Drozdowa z końca XIX wieku, kiedy w tym miejscu stały dwa piękne dwory, park Lutosławskich był o wiele większy od obecnego, a w miejscowości stał potężny kompleks budynków słynnego w Europie browaru. Niedaleko Drozdowa jest lasek zwany kalinowskim (obecnie to Rezerwat "Kalinowo"). Kiedyś było to ulubione miejsce majówek i wycieczek mieszkańców Ziemi Łomżyńskiej. Oto uroczy fragment z wydanych przez Muzeum "Pamiętników" Wacławy Lignowskiej:
„U nas w Łomży nikt innego nie pijał jak drozdowskie, a na niedzielne wycieczki i majówki nigdzie się nie jeździło z taką przyjemnością jak do ślicznego lasku drozdowskiego, którego część tak zwanych Górek była urządzona jako park. Tam palić ogniska nie było wolno, ale tuż obok w lesie Kalinowskim, koło leśniczówki, rozkładało się obóz. Panowie jechali po piwo, panie po kwiaty i owoce, do starego ogrodnika, którego znało się z targów łomżyńskich".