Wernisaż wystawy odbędzie się dnia 20 maja 2014 roku, o godzinie 18.00 w Galerii N, w Łomży, Al. Legionów 133. W programie występ artystów z Filharmonii Narodowej w Warszawie. Wstęp wolny. Zapraszamy.
Cykl obrazów Sylwestra Chrapowicza można „czytać” jak rozdziały „Płynnej nowoczesności” Zygmunta Baumana: „Ciało konsumenta”, „Zakupy jako egzorcyzm”, „Wszyscy na zakupy? Tak, ale z osobna”. Socjologiczny kontekst determinuje odbiór prac. Nie brakuje także gry z kiczem. Operowanie metalicznymi barwami, które kojarzą się z przemysłem motoryzacyjnym, przedstawiania figuratywne sugerujące odniesienie do awatarów, czyli popkulturowych ikon. Choć środki wyrazu są kontrowersyjne, to zgodnie z tezą artysty Jeffa Koonsa – „kicz jest dzisiejszą awangardą”.
Obrazy Chrapowicza to estetyczna propozycja, która składa się z malarskich „artefaktów”, ale wyraża także chęć powiedzenia czegoś ważnego o naturze ludzkiej indywidualności wrzuconej w świat społecznych urządzeń: konsumpcji i mody, najsilniejszych kategorii współczesności. Podobnie jak tworząca w latach 1983-1995 wrocławska grupa LUXUS artysta dostrzega pułapki turbo-kapitalizmu, jest to obserwacja uczestnicząca, w która nie pozostawia miejsca na drwinę i dystans. Obrazy stanowią cykl, który można określić mianem elitarnego towaru, bo sam rynek sztuki znajduje się w takim samym klinczu ponowoczesności, co inne kategorie świata: produkcja, indywidualność, tożsamość. Parafrazując Freuda moda i technologia stają się źródłem cierpień.
Christopher Lasch twierdzi wręcz, że obrazy elektroniczne odgrywają tak wielką rolę w naszym życiu, że w kontaktach z innymi ludźmi zachowujemy się tak jakbyśmy byli nagrywani i prezentowani „na żywo” jakiejś niewidzialnej, olbrzymiej widowni. Na obrazach Chrapowicza figuratywne przedstawienia wpisane są w ikonę telefonu komórkowego. To, co jest technologicznym zapośredniczeniem, jest jednocześnie nową miarą tożsamości. Zdaniem Lascha samo słowo „tożsamość” obejmowało dawniej swoim znaczeniem zarówno osoby, jak i przedmioty. Proces entropii rozpoczął się od rzeczy, a ponieważ są one podstawowym narzędziem tożsamościowych wysiłków, wkrótce po nich przyszedł czas na ludzi. Marketingowe innowacje, podnoszenie standardów produkcji, wysiłki zamierzające do powiązania rzeczy z pozycją społeczną „miały sprawić, aby jednostka straciła zaufanie do własnego osądu, nawet w kwestii smaku. Okazywało się, że jej niewyrobione gusta nie nadążały za aktualną modą, dlatego także one wymagały okresowego uaktualnienia”. Wśród prac Chrapowicza jest obraz zatytułowany „Wspinanie się po drabinie potrzeb społecznych”. W świecie konsumpcji nie istnieje już górna granica pragnień. W tym sensie nowożytna socjologia traci badawcze narzędzia. Wczorajszy luksus jest dzisiejszym standardem i jutrzejszym „obciachem”.
Skoro symbolika rzeczy przestała być uniwersalna, znajduje się w centrum systemu produkcji – to rynek sztuki jest kategorią ponowoczesną, a jego moc krytyczna polega na zaoferowaniu odbiorcy towaru jak najwyższej rangi. Personalizm chrześcijański, „epifania twarzy” Levinasa, egzystencjalizm – to w świecie „nowego średniowiecza” archaiczne punkty odniesienia. Ale czy sama sztuka wobec tego straciła moc krytyczną?
W średniowieczu, kiedy w Europie panowała dżuma, ludzie gromadzili się na przedmieściach i odprawiali ekstatyczne orgie i tańce. Ikonografia utrwaliła obrazy „danse macabre” (taniec śmierci), które mówią chyba więcej o naturze współczesnego świata niż intelektualne opisy. W sytuacji zagrożenia przestają obowiązywać dławiące swobodę postępowania systemy odniesień. Operująca zmianami i poczuciem niepewności współczesność doprowadziła do uwolnienia gospodarki, człowieka, społeczeństwa z tradycyjnych politycznych, etycznych i kulturowych zależności. Sztuka może stanowić zapis tego zjawiska.
Chrapowicz z wykształcenia jest socjologiem i korzysta z narzędzi naukowej obserwacji. Jest to obserwacja uczestniczącą, empatyczna. Pomimo przedstawiania uniformizmu, malarz szuka także indywidualnego opisu postaci. Dołączone do malarskiego cyklu portrety kobiet, to próba uchwycenia „tożsamości”, jako kategorii jeszcze nowożytnej, trwałej i zdeterminowanej. Bo czy świat ludzkich urządzeń to tylko Panoptikon (Bentham, Foucault), w którym wszyscy wszystkich nadzorują i pod presja „wzroku” tworzy się zbiorowa magma tożsamości? A może to, co jest źródłem cierpienia, jest także rozsądną strategią działania?
Pierre Bourdieu uznał niepewność za najbardziej dotkliwą cechę współczesności i stwierdził, że ci, którzy ubolewają nad obłudą innych ludzi, powinni ich postawę wiązać z warunkami społeczno-gospodarczymi, które cynizm faworyzują i nagradzają. W wiekach średnich, gdy mieszkańców starego kontynentu dziesiątkowała „czarna śmierć” taniec i ekstaza, były czynnościami bardziej sensownymi od innych, takich jak sadzenie drzew, budowanie domów, uprawianie własnego ogrodu. Jeżeli niemożliwe jest osiągnięcie długotrwałego zadowolenia, pożądaną postawą jest poszukiwanie natychmiastowej satysfakcji – współcześnie zakupy i szał konsumpcji, regres psychologiczny.
Przeniesienie w świat sztuki kategorii współczesnej socjologii, to coraz częstsze w młodym malarstwie zjawisko. To także nadzieja na renesans malarstwa figuratywnego, które pomimo narracyjności ma potencjał by w sposób syntetyczny opisać to, co jest źródłem rozdarcia współczesnej kultury. Obrazy Chrapowicza to „artefakty” współczesności, nie ma w nich sztucznej aluzyjności, ale jest zachowany średniowieczny dualizm ciała i duszy. Tak jak w przedstawieniach ołtarzowych figury zamknięte są w „komorach”, a kompozycja obrazów jest wertykalna, co w średniowieczu oznaczało wzniosłość ku Bogu, współcześnie – WZNIOSŁOŚĆ KU KONSUMPCJI.
Jolanta Święszkowska